Śnieżek :)

niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 27

Przez kolejne dwa tygodnie wszystko się układało. Było wprost jak w bajce! Jak w cholernie dobrym śnie, który mógł w każdej chwili się skończyć. Nathan był cudowny - opiekował się mną i tak cholernie się starał. Codziennie wieczorem wychodziliśmy na długie spacery w "nasze miejsce". Tam nic się nie liczyło prócz Nathana. Mojego chłopaka. Tak, nie było sensu już się dłużej z tym ukrywać. Jakiś tydzień temu Nath ogłosił na tt, że jesteśmy razem. Bałam się reakcji jego fanek, ale niepotrzebnie. Co prawda niektóre były zaskoczone, żeby nie powiedzieć wściekłe, ale zdecydowana większość twierdziła, że coś juz tam przeczuwała. Więc nie było aż tak źle. Tom też świetnie się spisywał. W pełni zaakceptował to, że Nath i ja jesteśmy parą. Mogliśmy liczyć na wszystkich. No może z wyjątkiem Damiena, który przestał "zawracać sobie mną głowę" od kiedy dowiedział się, że jestem z Nathanem. Oczywiście mój książę, kiedy się o tym dowiedział, wręcz krzyczał z radości. Na moje upominające spojrzenie odpowiedział tylko:
- Teraz już nie muszę się Tobą z nikim dzielić - po czym uśmiechnął się tak, że mój świat zawirował i posłał mi buziaka.
Mijały dni i tygodnie. Byłam już z wizytą w Polsce, kiedy TW wyjechali na Ibizę. Nathan upierał się, żebym pojechała z nimi, ale postawiłam na swoim i spędziłam miły weekend z rodziną w Gdańsku. Kiedy wróciłam cała zgraja przywitała mnie na lotnisku w Londynie. Zauważyłam, że Max jest jakiś nie swój. Po krótkiej inspekcji dowiedziałam się, że on i Michaelle rozstali się. Biedny Max, pomyślałam. Na szczęście mój książę nie dał mi długo o tym myśleć, gdyż jak twierdził "stęsknił się za mną tak, że teraz musi to nadrobić". Uśmiechnęłam się tylko i poddałam się jego "wymysłom". Kilka dni później poszliśmy na mecz Manchesteru United. Bawiłam się wręcz cudownie! United wygrał 3:0 i Nath stwierdził, że jestem jego lucky star i że od tej pory będziemy chodzić na mecze ManU kiedy tylko uda mu się kupić bilety. Wtedy też, po meczu paparazzi robili nam masę zdjęć na których Nathan mnie całował. Mój chłopak udzielił też krótkiego wywiadu na nasz temat i pognaliśmy do domu.
       Dzisiejszego dnia postanowiłam wybrać się na zakupy. Przeciągnęłam się w ciepłym łóżeczku i wyjrzałam za okno. Typowo angielska pogoda. No tak. Wyszłam z łóżka pod prysznic, ubrałam się, umyłam zęby, ułożyłam włosy i zrobiłam sobie lekki makijaż. Kiedy byłam gotowa weszłam do kuchni gdzie czekała już cała moja rodzinka.
- Cześć wszystkim! - krzyknęłam dając tym samym znać, że jestem.
- Cześć! - odpowiedziały mi poszczególne głosy. Nathan podniósł się z krzesła, podszedł do mnie i położył swoje ciepłe ręce na moich biodrach.
- Cześć kochanie - zamruczał mi do ucha i wpił się w moje usta. Poddałam mu się bez żadnych protestów wplatając palce w jego włosy.
- Tu się je - poinformował nas przesłodki Jayowaty. Oderwałam się od Natha i spojrzałam na Loczka gniewnie - Już się zamykam - odpowiedział a ja powróciłam do wcześniejszego zajęcia. Nathan najpierw całował mnie delikatnie, czule, żeby zaraz gwałtownie przejść w prawdziwą burzę namiętności. Dobrze, ze chłopak mnie trzymał, bo obawiam się, że moje nogi mogłyby się ugiąć pode mną w każdej chwili. Kiedy wreszcie się sobą nacieszyliśmy, Tom podał mi grzankę, którą sam zrobił ( naprawdę była niesamowicie pyszna ). Połknęłam ją w jakieś 2 minuty.
- Ktoś tu chyba był bardzo głodny... Po wczorajszych nocnych doznaniach - Loczek uśmiechnął się głupawo.
- Ja przynajmniej mam być po czym głodna w przeciwieństwie do niektórych - wytknęłam mu język. Tom się zaśmiał.
- Zgasiła cię Loczuś - skomentował, a Nath usmiechnął się złośliwie.
- Moja dziewczynka - posłał mi buziaka, a Tom przyniósł mi kolejnego tosta. A potem jeszcze jednego... i jeszcze... Najadłam się tak, że ledwo chodziłam. Udałam się do łazienki gdzie umyłam zęby, po czym wrócilam do kuchni. Wtuliłam się w Nathana, który czekał na mnie oparty o ścianę.
- Jakieś plany na dzisiaj? - spytał kogoś Seev.
- Mamy nagranie w studiu - przypomniał mu Max.
- A tak ! I found you in a river of pure emotion...
- I found you, my only truth  - zanucił Nathan patrząc na mnie. Pocałowałam go w usta.
- I found you and the music played - zaśpiewał Tom pokazując palcem na rozchichotaną Kels.
- I was lost - Jay wstał i razem z Maxem dokończył - Till I found you, you, you...
- Zobaczycie chłopcy to będzie genialna piosenka - powiedziała Nareesha.
- Zgadzam się całkowicie! - wykrzyknęłam a Nath przytulił mnie mocniej.
- Nie chcę nigdzie jechać - powiedział i położył swoją głowę na moim ramieniu - Chcę z tobą zostać.
- Przecież wrócisz - zaśmiałam się. Chłopak zrobił minkę słodkiego szczeniaczka. Nie mogąc się powstrzymać, przyciągnęłam go bliżej siebie i rozchyliłam mu usta językiem. Nath podchwycił o co mi chodziło i chwilę później byliśmy juz całkowicie zajęci naszym namietnym pocałunkiem. Chciałam, żeby nigdy się nie skonczył. Czując smak chłopaka nie byłam w stanie mysleć o niczym innym - liczył się tylko on. Mogę się założyć, że gdyby na ziemię zaczęły spadać meteoryty albo olbrzymia fala tsunami miała zalać Londyn, całując mojego ukochanego nie byłabym w stanie ruszyć się z miejsca. Pewnie zginęłabym jako pierwsza, ale w ramionach Nathana nie bałam się niczego. Mogłabym umierać i z tysiąc razy.
- Nie ma mowy, zostaję - powiedział Nath przez chwilę się ode mnie odrywając i równie szybko objął mnie znowu. Zaśmiałam się przez pocałunek.
- Nie ma mowy, idziesz - oznajmił Tom z błyskiem w orzechowych oczach. Nathan Westchnął.
- Choć - pociągnął mnie za sobą do swojego pokoju. Weszliśmy do środka a Nath zamknął drzwi.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - spytałam niewinnie i usmiechnęłam się.
- Zgadnij - chłopak kiwnął znacząco w stronę wielkiego łóżka i uśmiechnął się łobuzersko. Ja również się zaśmiałam.
- Wariat - zganiłam go i usiadłam na łóżku - Ty ciągle o tym samym.
- Ej! To nie moja wina tylko twoja! - powiedział przybliżając się do mnie.
- Jak to: moja? - zmysłowo przejechałam językiem po swoich wargach. Nathan śledził mój ruch i wstrzymal oddech. Po chwili przełknał ślinę i wyszeptał.
- To nie moja wina, że tak na mnie działasz - nie wytrzymałam i znów się uśmiechnęłam. Poczułam też, że się rumienię. Chłopak usiadł obok mnie na łóżku i złapał mnie za dłoń.
- Chcialbym Ci coś dać - powiedział tajemniczo. Szybkim ruchem posadził mnie sobie na kolanach i sięgnął do szafki obok łóżka. Wyjął z niej przesliczną, ręcznie robioną, zieloną bransoletkę ze złotym napisem "N.S. forever". Kiedy ją zobaczyłam nie umialam wyksztusić z siebie słowa. Poczułam, że do oczu napływają mi łzy. Nathan widząc moją reakcję szybko się odezwał.
- Sam robiłem - wyjąkał nieco nieśmiało - Mam nadzieję, że ci się spodoba.
- Żartujesz?! Jak możesz wgl myslec że mi się nie podoba! Jest prześliczna - chłopak usmiechnął się i zawiązał mi bransoletkę na nadgarstku - Z jakiej to okazji?
- Żebyś zawsze o mnie pamietała. Nawet kiedy będziesz mnie nienawidziła, bo zrobię cos głupiego - zaciął się na chwilę. Chciałam cos powiedzieć, ale polozył mi palec na ustach - Daj mi dokonczyć Len. Chcę, żebys wiedziała, że ja zawsze będę cię kochał i cokolwiek się stanie zawsze będę twój...
- Głuptasie... Jak mogłeś pomysleć, że kiedykolwiek będę mogła o Tobie zapomnieć? Kocham Cię. Kocham Cię idioto i powinieneś to pamietać cokolwiek bym mówiła - uśmiechnęłam się, żeby zamaskować wzruszenie.
- Nathan jedziemy! - krzyknął Max z przedpokoju.
- Nie jadę - chłopak przytulił się do mnie i razem z nim spadłam na łóżku. Potem Nath nachylił się nade mną i zaczął mnie całować.
- NAAAATHAAAAAAAAANNNNN!!! - krzyczał Jay.
- Lepiej już idź - zasmiałam się.
- Ale teraz jest miło... - powiedział znów wpijając się w moje usta.
- A jak będziesz grzeczny to wieczorem będzie jeeeeeszcze milej ...- spojrzałam na niego znacząco. Oczy mu zabłyszczały. Niechętnie wstał.
- No to chyba pojadę skoro po powrocie ma mnie czekać taki mily wieczór...
- Bardzo miły...
- Bardzo, bardzo miły...
- Bardzo, bardzo....
- NATHAN SYKES! - przerwał mi glos Seeva. Razem z Nathem wyszłam do przedpokoju.
- No nareszcie! - ucieszył się Tom. Potem chłopcy ubrali się i zaczęli wychodzić. Nathy podszedł do mnie i pocałował na pożegnanie.
- Trzymaj się kiedy mnie nie będzie - uśmiechnęłam się. Chłopak też. A potem zniknął za drzwiami.
______________________________________________
Wiem, wiem... Spektakularny powrót ;d
Postanowiłam na razie nie usuwac bloga i dodać nowy rozdział :)
Mam nowy - zuuuuuuuuuuupełnie nowy pomysł na rozdzialy, choc pewnie większości nie spodoba nie taki zwrot akcji...;p
Dziekuję wszystkim którzy czekali na nastepny rozdział i mnie nie zawiedli.
KOCHAM WAS!
Postaram się dodać nowy najszybciej jak tylko potrafię :**************
Do szybkiego nastepnego! <3