Śnieżek :)

sobota, 14 września 2013

Rozdział 37

Byłam u lekarza na kontroli. Skończył mnie już badać i pisał coś w mojej karcie pacjenta. Zaniepokojona obserwowałam jego szybkie ruchy. Przeraziło mnie to wczorajsze omdlenie. Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się tak dziwnie... Wydawało mi się przez moment, że o czymś zapomniałam, ale cholernie nie mogłam sobie przypomnieć o czym. To drażniące uczucie było nie do wytrzymania.
- Jesteś najdziwniejszym przypadkiem w moim życiu, Alice - moje przemyślenia przerwał głos lekarza.
- To znaczy..? - spytałam niesmiało. Czulam się dziwnie nieswojo.
- Echm... - westchnął - Miałem mnóstwo pacjentów z amnezją. Jednak każdy z nich po pewnym czasie coś sobie przypominał. Przebywanie z rodziną im pomagało. Z toba jest inaczej. Może potrzeba ci więcej znanych miejsc...
- Mam wrócić do Lydney? - spytałam natychmiast.
- Chociaż na jakis czas  - podrapal się po głowie - Przebywanie w ważnych dla danej osoby miejscach z reguły pomaga...
- Hymmm... - zamyśliłam się - A to wczorajsze omdlenie? Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego.
- A to może być akurat dobry znak! - mężczyzna się ożywił.
- Jakkkk to? - spytałam nieco zdziwiona.
- Zauważyłem w twoim mózgu pewną zmianę, która może mieć związek z tym omdleniem... U kilku moich pacjentów zauważyłem identyczną rzecz. A więc mówisz, że to było twoje pierwsze omdlenie od czasu zaniku pamięci?
- Zgadza się - potwierdziłam.
- Cóż... Powiem tak. To może być początek przełomu - zrobiłam wielkie oczy - Tak, tak, nie patrz tak na mnie, Alice. To może zdarzać się coraz częściej. Oczywiście po każdym takim wybryku, przyjdź do mnie na wizytę, albo chociaż zadzwoń - przytaknęłam - To każdym omdleniu, twoje nastawienie do świata może się zmienić, to znaczy, że będziesz się zachowywała tak, jak przed utratą pamięci - ucieszyłam się.
- Czyli, to czy odzyskam pamięć, jest jedynie kwestią czasu? - spytałam uradowana. Nie marzyłam o niczym innym, jak tylko coś sobie przypomnieć.
- Zgadza się. Ale i tak wolałbym, żebyś pojechala do Lydney, chociaż na jakiś czas. Wtedy cały proces powinien nastąpić znacznie szybciej - znowu przytaknęłam. Z niewiadomego powodu zaczęłam się robić spokojniejsza, potrafiłam już zapanować nad swoimi emocjami. Pożegnałam się z doktorem i umówiłam się już na kolejną wizytę za tydzień. Będąc już przy drzwiach, znowu jednak usłyszałam głos lekarza za plecami.
- Alice, czy mogę Cię o coś spytać? - odwrócilam się do niego.
- Tak, oczywiście, proszę pytać.
- Hymm... Czy mogłabyś mi powiedzieć co pomyślałaś tuż przed omdleniem? - zamysliłam się.
- W zasadzie... To nic takiego. Pomyślałam o kolorze - chciałam już wychodzić, ale lekarz znów się odezwał.
- A czy mógłbym wiedzieć jaki? - spojrzałam na niego, znów się namyślając.
- Pomyślałam... - zrobiłam chwilową przerwę, mając przed oczami tęczówki Nathana - Niebiesko-zielone. To było ostatnie co pamiętam, ten kolor. Niebiesko-zielony... Tylko niebiesko - zielony...

*Z perspektywy Nathana* 
Z niecierpliwością oczekiwałem chwili, w której miała się zjawić u nas Alice. Chodziłem niecierpliwie po domu, czekając na jej przybycie. Tak bardzo cieszyłem się, że chciała u nas pracować! Tym bardziej, że to nie była jakaś tam super praca. Miała być pokojówką... I tego chciała. Stawiając jej propozycję pracy, bałem się, że odmówi. A ja tak bardzo chcialem ją mieć przy sobie. Wciąż wierzyłem, że to Lena. Sposób w jaki się poruszała, mówiła i przygryzała wargi, wręcz nakładał się z osobą Alice. No i te oczy. Ciemne i tajemnicze... I to jak zemdlała, padając prosto na mnie. Chodziłem w kólko - od okna do drzwi od łazienki i tak dalej. Miałem wrażenie, że czas leci wolno, jak nigdy. W końcu ją zobaczyłem. Szła, pocierając dłonmi ramiona z zimna. Miała rozwiane włosy i żółtą bluzkę. Mrużyła oczy, chroniąc się w ten sposób przed lekkim deszczem, który właśnie zaczął padać. Zbliżyłem się do drzwi. Kiedy zadzwoniła, bez wahania otworzyłem.
- O Alice! Jesteś już! - starałem się brzmieć naturalnie. Tak jakby te kilka godzin rano, w ogóle mi się nie dłużyło... No wcale.
- Chyba się troszkę spóźniłam... - usmiechnęła się lekko.
- Tttttakk? - zająknąłem się. Chciałem sobie walnąć w łeb. Miałem się zachowywać normalnie, a już traciłem zmysły. Świetny początek Sykes, nie ma co. Bez zbędnych komentarzy zaprosiłem dziewczynę do środka.
- Nie ma chłopaków? - spytala zaraz po wejściu.
- Jest tylko Max, ale śpi - wyznałem, nieco się denerwując. Bałem się, że ucieknie.
- Hymm... - zamyśliła się - A kiedy wrócą? - spojrzałem na zegarek.
- Myślę, że niedługo. Zależy jak długo im zejdzie w studio ze Scooterem.
- Scooterem?
- Menadżer - uśmiechnąłem się.
- Muszę się jeszcze tyle o was nauczyć - powiedziała z uśmiechem na ustach, kiedy przechodziliśmy do mniejszego salonu - Chyba nigdy nie dam rady.
- To nie może byc aż takie trudne - uśmiechnąłem się, wskazując miejsce na którym mogłaby usiaść. Zrobiła o co prosiłem. Posiedzielismy chwilę, porozmawialismy - No nic, wydaje mi się, że zaczniemy bez nich. - westchnąłem sprawdzając godzinę.
- Okay - powiedziała Alice i zacząłem jej przedstawiać w jaki sposób miałaby wyglądać jej praca w naszym domu. Skończyłem dosyć szybko i zacząłem się jej z niecierpliwością przyglądać. Nic nie mówila, tylko rozmyślała - I... Co sądzisz...? - spytalem niesmiało. W kontaktach z nią każdy ruch i każde slowo mialo znaczenie.
- Hymm... - mruknęła tylko znowu i zagryzła wargi. Zamarłem - Myślę, że chętnie będę tu pracowała - usmiechnęła się ukazując zęby. Kamien spadł mi z serca.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego faktu - powiedziałem. Starałem się nad sobą panować, ale jak zwykle nie za dobrze mi to wychodziło.
- Ja też - pisneła cicho Alice, uśmiechając się tak, jak zwykła to robić - powalająco. Podszedłem do niej bliżej na kilka kroków, kiedy też wstała.
- W takim razie... Witaj na pokładzie! - podałem jej rękę, uścisnęła moją dłoń, po czym sam nie wiem w jaki sposób, znalazła się w moich ramionach.
- O jejku... Przepraszam! - powiedziała przerażona.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnąłem się - Było mi zimno, a kiedy na mnie wpadłaś, to zrobiło się znacznie cieplej! Nadasz się na zimę - rozśmieszyło ją to. Śmiała się tak dłuższy czas, powoli wyswobadzając się w moich rąk. "Dobrze, że jesteś. Że wreszcie wrócilaś", pomyślalem sobie, patrząc na jej delikatne ruchy.
- Chyba lepiej już pójdę, umowę spiszemy kiedy indziej - puściła mi oczko.
- Ok. Widzimy się jutro? - spytałem, odprowadzając ją do drzwi.
- Oczywiście - rzuciła, wychodząc - Pozdrów chłopaków!
- Oczywiście! - naśladowałem ją. Usmiechnęła się i wyszła na ulicę. Jeden krok za nami. Jesteśmy coraz bliżej...
____________________________
W ty moim całym zabieganiu udało mi się coś dodać. Rozdział nie jest najlepszy, ale akcja zacznie się rozkręcać :) Tymczasem mam do was pytanie: Jak myslicie, czy Alice jest tym za kogo bierze ją Nathan? A może macie własne zdanie na ten temat?
Nie zanudzam więcej. Czekam na odpowiedzi w komentarzach :)
PS. Niedługo powinien się pojawić rozdział na blogu o Tomie Parkerze i jego przyjaciółce z dzieciństwa. Serdecznie zapraszam! :**




I could've shown you America
All the bright lights in the universe
We could have reached the highest heights
A different place, a different life ...<3

4 komentarze:

  1. Ojeju mam taka nadzieję że to naprawdę Lena :)
    Tylko nie umiem wymyślić co takiego się stało, ze trafiła do tej rodziny...Mam rozkmine :)
    I już zaczyna się dogadywać z Nathanem :D
    Pozdrowienia Kochana i do szybkiego następnego :*

    PS. Rozdział jest zajebisty :>

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu! No myślałam, że się nie doczekam ;p
    Nie wiem, na prawdę nie wiem co mam myśleć.
    Wiele dziewczyn zemdlałoby od widoku oczu Nathana^^ ale żeby od razu przełom?
    Jakby to była Lena to rozumiem, ale nadal nie mam pewności ;d
    Sykes się cieszy jak małe dziecko, ale czy właściwie ma powód?
    Oh, tyle pytań :)
    Długo będziesz tak trzymać w niepewności? ^^
    No nic, czekam na kolejny rozdział :)
    I na 2 na Twoim drugim blogu :D
    Weny ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej Laska, gdzie Ty się podziewasz, co? <3

      Usuń
  3. Zapraszam na mojego bloga! ;3
    http://ada-and-marco.blogspot.com/?view=timeslide

    OdpowiedzUsuń