Śnieżek :)

środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 23

Wepchnęłam go do środka i zatrzasnęłam drzwi. Tylko w tym pokoju dało się oddychać. Wzięłam głęboki oddech. Nath spoglądał na mnie dziwnym wzrokiem, który strasznie mi się nie podobał. Chlopak podszedł do mnie, chwycił mnie w tali i pocalował namiętnie. Przez chwilę poddałam się temu pocałunkowi. Ale po chwili zaczęłam się lekko odsuwać. Dlaczego? Nath przesiąkł zapachem wódki zmieszanej z piwem. Chciało mi się wymiotować od tego zapachu. Jego pocałunki nie były przyjemne, bo czułam się tak jakbym miała przed sobą nie uroczego Nathana, tylko w najlepszym wypadku butelkę od piwa.
- Jesteś pijany - powiedziałam i odepchnęłam go od siebie. To nie był on. To nie był mój kochany Nathan James Sykes - Powinieneś się położyć.
- Nie chcę - próbował wydostać się z pokoju.
- Ale musisz. No już. Choć - posadziłam go na swoim łóżku.
- A położysz się ze mną? - te jego maślane oczy... jak sarenka.
- No dobrze. Ale tylko na chwilę - położyliśmy się. Przytuliłam się do niego. Zasnął w 5 minut. Przez chwilę oglądałam jego cudowne, uśpione oblicze. Po chwili jednak wstałam, otuliłam Natha kołdrą i wyszłam do salonu. Panował tam taki zaduch, że dziwiłam się, że ktokolwiek może oddychać. Bez większego zastanowienia wzięłam swój płaszcz i wyszłam z domu. Jak dobrze było oddychać świeżym powietrzem! Spojrzałam na dom - przez okno bylo widać ruszające się postacie. Ta impreza jeszcze długo się nie skończy, to pewne. Nie chciałam tam wracać, przynajmniej na jakiś czas. Niech oni wszyscy sobie dobrze wytrzeźwieją. Z jednej strony to ciekawe - czy tylko ja jeszcze jakoś kontaktuję? Przecież też wypiłam parę piw. Chyba mamy inne poczucie słowa 'impreza', bo w moim przypadku nie chodzi na pewno o zalanie się do nieprzytomności. Otuliłam się płaszczem, bo nagle zrobiło się chłodno i ruszyłam przed siebie. Muszę gdzieś spędzić tę noc. Tylko pytanie gdzie? A może wcale nie będę spała? Po prostu powłóczę się po mieście do południa, coś zjem i wtedy wrócę do domu. Po godzinie okazało się, że to trudne zadanie. Byłam ubrana trochę za cienko, jak na angielską noc. Cała aż się trzęsłam z zimna. Weszłam do pierwszego lepszego sklepu z ubraniami i udawałam zainteresowanie nimi, choć chcialam się tylko trochę rozgrzać. Kiedy zrobiło mi się cieplej, poczęłam zastanawiać się nad tym, gdzie mam się podziać. Co gorsza, zaczęłam robić się senna. Postanowiłam powędrować do pobliskiego parku. Usiadłam na ławce i zaczęłam się zastanawiać. A może pójdę do Damienia.... Gdybym tylko wiedziała gdzie on mieszka... Już miałam zamiar zamarznąć na tej ławce, kiedy przypomnialo mi się, że mam jego numer telefonu. Zadzwonić czy nie? Walczyłam z samą sobą. Potem zaczęłam zgrzytać zębami z zimna. Otuliłam się bardziej, ale to nic nie pomagało. W końcu więc się przełamałam i nacisnęłam klawisz słuchawki.
- Halo? - po chwili usłyszałam jego głos w słuchawce.
- Cześć Damien. Mówi Lena. Nie przeszkadzam ci?
- Nie, no co ty. Jeszcze nie spałem - wydawało mi się, że kłamał.
- To dobrzę. Dzwonię bo... widzisz jest taka dziwna sprawa... Jesteś teraz zajęty?
- W tej chwili nie. Lena, mogę cię o coś spytać?
- Pytaj - próbowałam panować nad głosem.
- Dlaczego mówisz takim dziwnym głosem? - postanowiłam, że powiem mu wszystko.
- Bo jest mi zimno. Nie mam gdzie spać. Do domu nie mogę na razie wrocić...
- Trzeba było mówić od razu! - kamień spadł mi z serca.
- Nie chciałam ci robić kłopotu...
- Nie robisz mi kłopotu, serio. Cieszę się że dzwonisz i dziwię się, że robisz to dopiero teraz. Gdzie jesteś?
- W parku niedaleko galerii. Siedzę na ławce przy dębie.
- Dobra zaraz tam będę - rozlączył się. Miałam wyrzuty sumienia, bo nie chciałam być dla nikogo ciężarem. Wstałam z ławki i zaczęłam podskakiwać w miejscu, żeby się rozgrzać. Po niedługim czasie zobaczyłam Damiena. Pomachał mi z daleka. Strasznie ucieszyłam się na jego widok.
- Chodźmy - powiedział kiedy już się przywitaliśmy. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy.
- Chciałam ci jeszcze raz podziękować - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma za co - odwzajemnił uśmiech i złapał moją dłoń. Wziął ją w swoje dłonie i próbował rozgrzać. Kiedy mu się to udało, odezwał się taksówkarz.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział. Damien wręczył mu pieniądze i powędrowaliśmy do jego mieszkania, które mieściło się w imponującym apartamentowcu. Dojechaliśmy windą najwyżej jak tylko da i Damien otworzył przede mną drzwi.
- Zapraszam - pościł do mnie oczko i uśmiechnał się łobuzersko. Kiedy weszłam zobaczyłam to i oniemiałam z wrażenia. To mieszkanie naprawdę robiło wrażenie. Michaelle miała rację. Oni muszą być naprawdę bogaci.
- Wow - zdołałam wyksztusić tylko. Damien się uśmiechnął.
- Poczekaj aż zobaczysz resztę  - wziął mnie za rękę i poprowadził do kuchni. Tam zrobił nam herbatę i zdołałam się rozgrzać. W tym czasie Damien opowiadał mi o swojej rodzinie.
- Moja mama pochodziła z biednej rodziny. To tata był bogaty. A raczej jego rodzina. Wiesz rodzinny biznes i te sprawy. Potem mój tata przejął interes i prowadzi go do tej pory z moim bratem. Kiedy skończę studia dołączę do nich - mogłabym go słuchać godzinami. Opowiadał mi to wszystko z takim przejęciem... Widać było, że jest dumny ze swojej rodziny - Teraz twoja kolej. Opowiedz mi coś o swojej rodzinie - zaczęłam opowiadać.
- Niestety nie ma tego wiele, bo ostatnio nie mogłam się porozumieć z moimi rodzicami... - skonczyłam swoją opowieść. Damien patrzył na mnie z zainteresowaniem.
- Pewnie chciałabyś się rozgrzać w wannie. Choć pokażę ci gdzie jest łazienka - zaprowadził mnie, a sam poszedł po nowe ubrania dla mnie. Mówił, że to narzeczonej jego brata. A łazienka wyglądała tak. Wykapałam się w tej olbrzymiej wannie i czułam się cudownie. Chciałabym mieszkać w takim miejscu. Kiedy założyłam na siebie szlafrok, przyszedł Damien i przyniósł mi rzeczy.
- I tylko mi nie mów, że nie wypada - powiedział - Ona ich już dawno nie nosi - czytał w moich myślach. Założyłam na siebie to (nr 3) i wyszłam do niego do salonu. Zrobił takie wielkie oczy na mój widok, że myślałam, że wyglądam jak wilk.
- Wyglądasz ślicznie - powiedział a ja natychmiast oblałam się rumiencem. Potem usiedliśmy na sofie i znów zaczeliśmy rozmawiać. Rozmawiało mi się z nim niesamowicie swobodnie. Chyba Nathan naprawdę trochę się mylił co do niego. Damien był w porządku. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam robić się senna. Damien to zauważył i kazał mi się położyć.
- Nie jestem śpiąca - skłamałam. Damien uśmiechnał się pod nosem, jakby wyczuł moje kłamstwo i objął mnie ramieniem. Przytuliłam się do niego i wtedy wyczułam zapach znanych mi perfum. Używał takich samych jak Nathan. W pewnym stopniu wydawało mi się, że leżę nie z Damienem, ale z Nathanem. Wtuliłam się w jego pierś i zasnęłam w przekonaniu, że teraz jestem bezpieczna. Bezpieczna w jego ramionach...
________________________________________________
Po dwutygodniowej przerwie, wreszcie coś dodałam. Przepraszam, że musiałyście tyle czekać. Postaram się dodawać rozdziały częściej, o ile tylko znajdę czas :)
Mam nadzieję, że rozdział was nie zawiódł ( chociaż mnie osobiście tak ) :]
Rozdział napisalam z myślą o Mel :*********
Kocham was i dziękuję, wam za to, że jesteście dla mnie takim dużym wsparciem :**** <3
Dzięki za wszystko :*** <3




3 komentarze:

  1. O ja!!!! O ja!!!
    Ale się porobiło!!!!!
    W żadnym stopniu mnie nie zawiodłaś moja Kochana :***
    Ten rozdział jest Cudowny :)
    Już nie mogę się odczekać kolejnego :D
    Kocham Cię :****
    I czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział cudny :)
    Warto było czekać! :)
    Pisz następny bo nie wytrzymam! <3
    Kocham <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to opo.
    Zdziwiło mnie to że ona z nim. Że ona poszła do niego.
    Wiesz tak czytam czytam. I czytam dopisek do rozdziału a tam ' Rozdział napisalam z myślą o Mel'. Mam pytanie czemu akurat o mnie?
    No i przepraszam że wcześniej nie komentowałam ale wiedz że każdy czytałam:-*
    Czekam i weny

    OdpowiedzUsuń