Śnieżek :)

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 30

Na szczęście udało mi się zdążyć na trening. To dobrze, przynajmniej z tym mi się dziś poszczęściło. Weszłam do szatni, zdjęłam z siebie te okropne eleganckie ciuchy i założyłam swój ulubiony komplet z numerkiem 18. Spojrzałam jeszcze raz na znienawidzoną sukienkę, w której musiałam paradować cały dzień. Znacznie lepiej czułam się w krótkich, przewiewnych, drużynowych spodenkach i za dużej bluzie. Chyba wgl mam niewiele z dziewczyny. Nigdy nie lubiłam tych wszystkich błyskotek, kolczyków, bransoletek... Mama opowiadała mi, że kiedy byłam mała zawsze bawiłam się tylko z moimi braćmi. w żołnierzy, policjantów... Zabawa z dziewczynkami w rodzinę czy lalki mnie nudziła. Podobno kiedyś, kiedy moi bracia poszli do szkoły, tak strasznie się nudziłam, że mama dała mi piłkę. Od tej pory się z nią nie rozstaję. Chciałabym zostać zawodową football- playerką, ale niestety - mój tata uparł się, że "dziewczyny nie powinny biegać za piłką". W spełnianiu moich piłkarskich marzeń, wspiera mnie tylko starszy brat - George. Czasami wydaje mi się, że tylko on tak naprawdę mnie rozumie. Zawsze umie mnie pocieszyć i sprawić, że się uśmiechnę.  Hymmm... Zaczęłam wkładać moje rzeczy do szafki, ale niestety moja supernowoczesna komórka spadła o ziemię. Włączyła się piosenka "Sweet Nothing". No nie. Tego właśnie się obawiałam. Dlaczego włączyła się akurat ona?! Pewnie nie wspominałam, że mój tata chce, abym śpiewała. No więc tak. Talent, który posiadam, jest dla mnie przeklenstwem. Nienawidzę śpiewać. Nienawidzę się za to, że potrafię i to całkiem nieźle. Ojciec wysyła mnie w każdy czwartek i sobotę do pani Dasserwood - bogatej, samotnej staruszki. Nic do niej nie mam, jest nawet spoko. Ale niestety, jako osoba bardzo wpływowa, załatwia mi występy w jakichś bardzo wykwintnych restauracjach, albo na bankietach różnego rodzaju. To jest jakieś piekło! Muszę paradować w sukienkach dla bogaczy, na które w zyciu nie będzie mnie stać, muszę być miła i kulturalna i wgl taka... nijaka. Na szczęście ostatnio nie muszę występować, bo nagadałam staruszce, że mam bardzo poważne zapalenie krtani. Tylko nie wiem, na jak długo to pomoże...
- Ej Alice! Mówię do Ciebie! Zakochałaś się czy co? - moja jedyna przyjaciółka Melinda, obrońca lewoskrzydłowa, krzyczała do mnie w szatni.
- Co? Nie, nie w życiu! - kolejna bardzo ważna kwestia, mianowicie miłość. Jak łatwo się domyślić, jak się ma ochotę dać każdemu w pysk, to się raczej o miłości nie myśli. No więc ja o miłości nie myślę.
- Jak tam w nowej pracy? - spytała mnie dziewczyna.
- W życiu mnie nie przyjmą. Daj luz dziewczyno - zaśmiałyśmy się - A co u Ciebie? Jak tam ci Twoi chłopcy?
- Aaaccchhhhhhhhhhhhh.... Gdybyś ty wiedziała jak ja ich kocham...
- Dobra, dobra wiem. Tylko żartowałam. Wcale nie mam zamiaru słuchać o nich przez godzinę - do szatni wszedł trener.
- I co dziewczyny, gotowe?
- Tak jest trenerze!
- Jak nasza napastniczka? - uśmiechnął się do mnie.
- Jak zawsze w formie trenerze! - odwzajemniłam uśmiech.
- Świetnie! To ruszamy na boisko! Najpierw rozgrzewka , a potem do gry! Niedługo zaczynamy nowy sezon, trzeba być w formie. Musimy bronić tytułu mistrza! - w szatni rozległ się okrzyk radości, po czym wszystkie z dreszczykiem emocji pognałyśmy na boisko.
Po treningu padałam z nóg, ale czułam się szczęśliwa.
- No i Tom... Aaaaaaaaaaaaa Tom! No właśnie Tom powiedział, że.... - bla, bla, bla... Mel zaczynała swój, bardzo znany mi monolog. Mogłaby opowiadać bez przerwy o tych... zaraz...The Needed? Nie to było raczej...The Wanted! - Ale Jay'a to ja kocham najbardziej! - znała ich dopiero od jakichś 4 miesięcy, ale nie mogła przestać o nich paplać,
- Ty chyba wiesz o nich wszystko co nie, Mel?
- O Jay'u tak! A co do reszty to dopiero nadrabiam - uśmiechnęła się, szczęśliwa, że wreszcie zainteresowałam się jej idolami.
- Taaa... I tak ich nigdy nie spotkasz, więc radze sobie nie robić nadziei - spojrzała na mnie zbita z tropu - O George po mnie podjechał! - zawołałam widząc samochód brata - To na razie, Mel! - nie odpowiedziała mi.
Pewnie znowu się obrazi... Ciekawe... Jesteśmy tak różne... Czasami dziwię się, że wgl się przyjaźnimy.
- Hej braciszku - powiedziałam otwierając drzwi od strony pasażera.
- Cześć siostrzyczko. Opowiadaj! Jak na przesłuchaniu? - zapięłam pasy w nowym wozie mojego najstarszego brata. Nieźle się napracował, żeby mieć kasę na to cudo.
- No nie, ty też? Każdy pyta mnie o to samo - mój brat się zaśmiał.
- Widocznie każdy jest bardzo ciekawy, jak to sobie nasza gwiazdka poradziła - powiedział, wciąż się śmiejąc. Skrzywiłam się.
- Masakra. Kompletna porażka. Nie umiem tego okreslić. Nawet ta babka sb pomyślała, że wolą nie zatrudniać nikogo niż mnie...
- A skąd ty wiesz, co ona sb pomyslała? - spojrzałam na niego znacząco - A... no ta. Zapomniałem - resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. A potem pojawiła się ona. Przyszła tak jak zwykle - niespodziewanie. Wizja. Kolejna z tych dziwnych wizji, którymi byłam obdarzona. To dzięki nim czasami potrafiłam przewidzieć wynik nadchodzącego meczu, albo odczytać mysli niektórych ludzi. Były też wizje, których kompletnie nie rozumiałam- jakieś wyrwane kawałki, które nic mi nie mówiły. Obraz, który zobaczyłam przed chwilą, przedstawiał wodę. Strumienie czystej, źródlanej wody. A potem obraz zaczął się zmieniać - woda stała się krwistoczerwona, pojedyncze strumyczki przeistaczały się w jedną rzekę, pełną ludzkiej krwi. Zadrżałam.
- Alice? - spytał mnie George i potrząsnął moim ramieniem. Ocknęłam się. Obraz zniknął - Nic Ci nie jest?
- Nie - powiedziałam łapiąc się za głowę. Po niektórych wizjach strasznie mnie bolała.
- To co cię tak wystraszyło?
- Nic. Nieważne. Kolejna z tych dziwnych wizji, których nie jestem w stanie zrozumieć - mój brat westchnął. Przejmował się, każdą z tych niewyraźnych wizji. Spojrzał w moim kierunku. Uśmiechnęłam się, by trochę rozładować emocje. George uniósł z westchnieniem prawy kącik ust i powrócił do prowadzenia auta. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu.
______________________________________________
Taki tam krótki, żeby przybliżyć wam postać Allison ;]
Mnie osobiście niezbyt się podoba, albo nie - wcale mi się nie podoba.
Jakieś pomysły co do dalszego ciągu opowiadania? :>
Jestem ciekawa waszych pomysłów ;d Dam wam ostatnią, taką maluśką podpowiedź - Nathan przy Allison zrozumie jak bardzo kocha Lenę. Więcej nie zdradzę ! xd
Chciałam wam bardzo moooooocno podziękować za wszystkie komentarze - one bardzo mnie motywują do pisania :) I pewnie dlatego dzisiaj czytacie ten rozdział - dzięki waszym komentarzom.
Bardzo was kocham i wgl dziękuję, że czytacie moje opowiadanie <3
Do następnego :***





4 komentarze:

  1. bardzo fajny, ciekawy !
    super!
    dawaj net'a' ! szybko !
    u mnie nowy: http://story-the-wanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się ;D
    I zauważyłam link do mojego opowiadania tam po lewej ;D
    Hmm.. "Nathan przy Allison zrozumie jak bardzo kocha Lenę" bardzo mnie to ciekawi ;p
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam dzisiaj w nocy wszystkie rozdziałby ,fajnie ,płynnie piszesz i dobrze się to czyta
    No a poza tym . . Nathan : )

    http://differentstoryofmagiclove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabiłaś mi Lenę!!! :P
    Ale ok. Rozdział świetny choć nie wszystko rozumiem... ale ok ;)
    No cóż... Szkoda Nathana, ale niech żyje dalej >.<
    Ok.. Weny i czekam ;)

    OdpowiedzUsuń