SIEDEM DNI PÓŹNIEJ
* Z perspektywy Nathana *
- Dzwonił Tom! - krzyknąłem do Max'a pichcącego jakieś cudowne danie w kuchni. Odkąd rozstał się z Michaelle, znalazł sobie nową pasję, a mianowicie - gotowanie. Nie powiem, że jest już perfekcyjny, bo często ( i to nawet bardzo ), coś przypala, ale idzie mu naprawdę nieźle. Robi chłopina postępy.
- I co chciał? - spytał mnie tymczasem chłopak, nucąc pod nosem "Chasing The Sun".
- Nie wróci na kolację - odparłem i zacząłem kolejny już raz przełączać kanały na telewizorze.
- A niech to! - wysyczał George - A zrobiłem tyle jedzenia. Niech mi teraz Tom powie, kto to wszystko zje?!
- Spokojnie Maxiu - powiedział Jay, wychodzący z łazienki. Jego kasztanowe loki, były w okropnym nieładzie, a sam chłopak był w pewnym sensie inny - Jestem głody jak wilk, chętnie zjem aż 3 porcje!
- Jak tak dłużej pójdzie, to wkrótce nie zmieścisz się w drzwiach - zażartowałem. W kuchni było słychać śmiech Max'a. Loczek spojrzał na mnie robiąc minę "I'll kill U" i powiedział:
- Mam zamiar zapisać się na siłownię - wybuchliśmy śmiechem, którego nie bylismy w stanie opanować. Max chyba coś upuścił z tego śmiechu - Mówię serio! - krzyczał w tym czasie Jay.
- Pamiętamy jak to było poprzednim razem - powiedziałem.
- Nie będzie tak jak ostatnio!
- Jasne, jasne ty zawsze tak mówisz - odparłem i powróciłem do wcześniejszego zajęcia. Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu, aż zadzwonił telefon Jay'a. Zerkając na wyświetlacz, Loczek zaczął poprawiać sobie włosy. No tak. Pewnie jakaś kobieta.
- Ekhem... Cześć Emily... Oczywiście, że nie przeszkadzasz... - spojrzałem na niego rozbawiony. Był tak zestresowany, jak ja na ważnym teście z angielskiego. Max , który właśnie wyszedł z kuchni, poslał mi porozumiewawcze spojrzenie. Tymczasem Jay wyszedł do swojego pokoju.
- Czyżby kolejna wielka miłość? - spytał mnie.
- Pewnie na jedną noc - puściłem mu oczko. Max zdjął swój fartuch. Nosił go chociaz Tom na każdym kroku mówil mu, ze wygląda w nim jak jego ciotka Victoria ( koszmarna baba ). Przeciągnąłem się.
- Cholera, ale jestem zmęczony - powiedziałem - Chyba pójdę rozprostować kości...
- Dobry pomysł! - wyraził swoją opinię Jay, który w niemal tej samej chwili wychodził z pokoju - Chętnie pójdę z Tobą.
- Jay, ja miałem na myśli iść na cmentarz - powiedziałem, uważając przy tym by głos zbytnio mi się nie załamał.
- Aha, no dobra. Pójdziemy na cmentarz, a potem na spacer do parku -
- Chcecie w tej ciemnicy biegać po parku? - spytał żartobliwie Max. Jay spojrzał na niego oszołomiony.
- A kto tu mówił o bieganiu?
No i poszliśmy. Początkowo byłem trochę zły, że nie jestem sam i że nie mogę w spokoju poślęczeć nad grobem Leny, ale później doceniłem obecność przyjaciela. Nie dał mi długo myśleć o mojej zmarłej ukochanej.
- Cześć kochanie - powiedziałem kiedy usiedliśmy na ławce obok grobu Leny.
- Zawsze się z nią witasz? - nieśmiało spytał Loczek.
- Tak. Wiesz, to mi w pewien sposób pomaga. Wtedy jest tak, jakby ciągle żyła- odpowiedziałem mu spokojnie i zacząłem poprawiać kwiaty i znicze, które znajdowały się na kamiennej płycie grobu.
- Nie wierzę, że mówisz to tak spokojnie - Loczek zaczął mi pomagać z kwiatami.
- Doszedłem do wniosku, że Ona nie chciałby, żebym się bez ustanku zamartwiał - zasmiałem się - Zawsze będę ją kochał i nie wyobrażam sobie życia bez jej obecności, bez myśli o niej...
- Tęsknię za nią - powiedział w tym samym czasie Jay, i wydawało mi się, że ociera łzy. Pocieszyłem go krótkim klepnięciem w plecy.
- Ja też. I zawsze będę za nią tęsknił... No już stary, bo cię jeszcze ktoś zobaczy!
- Masz rację. To nie czas na rozklejanie się - wstał - Może chodzmy już na ten spacer?
- To chyba jest najlepszy pomysł - zaśmiałem się. Udaliśmy się do pobliskiego parku. Choć o tej porze było ciepło i jeszcze było coś tam widać, to spotkaliśmy bardzo mało osób. W końcu jest sobota i najwyraźniej wszyscy szaleli już na jakiejś imprezie w klubie, albo w domu. Po kilku minutach spaceru, mój przyjaciel oznajmił, że bardzo podoba mu się to miejsce i chciałby usiąść. Bez większych namów zgodziłem się, bo po pierwsze nie lubiłem tak chodzić bez celu, a po drugie miejsce które wybrał Loczek było naprawdę piekne. Na przeciwko ławki rozchodziło się jezioro, które, oświetlane pełnią księżyca mieniło się tysiącami najpiękniejszych brylantów. Obok jeziora, z lewej strony, jakieś 10 metrów od ławki ciągnęła się malownicza alejka z wierzbami, które szumiały i kołysały się lekko. Alejka ciagnęła się za jezioro, do ciemniejszej części parku, która wyglądała jak las. Efekt był niezwykły. Najciekawsze w tym wszystkim było to, że byłem tu tyle razy, a nigdy nie doceniłem perfekcyjności tego widoku. Siedzieliśmy z Jayowatym na lawce w wpatrywaliśmy się w krajobraz. Od czasu do czasu, każdy z nas cos tam powiedział, ale przyjmowałem to bez wiekszej uwagi, do czasu, kiedy pojawił się wiatr. Nie byl mocny, ani nie przyjemny - wręcz przeciwnie. Ciepłe podmuchy nocnego wiatru napełniały mnie energią. Może dlatego zdziwiłem się, że Jay oznajmił, że czuje się jak w jakims horrorze. Zacząłem się z niego śmiać.
- Ciekawe w jakim?
- No w takim z duchami! Tylko spójrz na te wierzby. Kołyszą się i równie dobrze pomiędzy nimi móglby stac jakiś duch, wypełniony rządzą zemsty...
- Wiesz co, Jay? Ty chyba coś piłeś. Zaczynasz mnie przerażać - dałem mu sójkę w bok - Gadasz jak jakiś nawiedzony. A wgl to od kiedy ty wierzysz w duchy?
- Nie powiedziałem, że w nie wierzę. Tylko ta atmosfera jest trochę... niepokojąca - nie mogłem powstrzymać się od smiechu.
- To idz do tych wierzb, to sam się przekonasz, że nie ma żadnych duchów.
- Nigdzie nie idę!
- Taa.. Cykora masz?
- Po prostu uważam, że to pozbawione celu - wykiwał się McGuiness. Postanowiłem przekonać go do tego pomysłu i przy okazji trochę nastraszyć.
- Ale Tom miałby ubaw... - powiedzialem wymijająco - Gdyby się dowiedział, że się bałeś - odpowiedziałem na jego pytające spojrzenie. Chłopak wstał i udał się w stronę wierzb.
- Hej! Zaczekaj! - zawołalem za nim - Też chcę sobie porozmawiać z duchami! - zacząłem iść, ale byłem parę metrów za nim. Skręciliśmy w alejkę. Jay kroczył dzielnie z przodu i smiał się co kawałek. Chyba sam z siebie. Kiedy szliśmy już tak chwilę, ukucnąłem żeby zawiązać sznurowadło. Jay chyba wcale tego nie zauważył, bo wciąż szedł naprzód. Skupiłem się na zawiązywaniu buta i w tej samej chwili usłyszłem krzyk Loczka. Podniosłem głowę. Przerażony spoglądał na coś na skraju ciemniejszej części parku. Jakaś dziewczyna w białej suknience z psem rasy owczarek niemiecki. Wstałem i podszedłem do pojego kompana.
- Co się tak wystraszyło? - on ciagle przerażony, wskazał tylko na dziewczynę. Spojrzałem jeszcze raz. Z tej odległości było ją lepiej widać. Na pozór wszystko z nią było w porządku, miała długą białą sukienkę, i rozpuszczone włosy. Zmieniłem zdanie, kiedy przyjrzałem się jej twarzy. Przez moje ciało przeszedł wstrząs. To, co wtedy czułem kompletnie niezgadzało się z tym co myslałem. Stanałem jak wryty i razem z Jayem, wciąż w pewnego rodzaju amoku, z przerażeniem spoglądaliśmy w jej stronę. Dziewczyna zauważyła nas po pewnym czasie. Była boso i dłońmi podnosiła suknię. Wyglądała tak, jakby była bardzo zdenerwowana i bardzo spóźniona. Z pośpiechem bosko stąpała po alejce. Kiedy zauważyła nas trochę się ździwiła. Też stanęła jak zahipnotyzowana. Ale już po 5 sekundach ponownie przypomniała sobie o swoim spóźnieniu i powoli odwracając się od nas, z lekkim usmieszkiem na twarzy, pospieszyła w ciemny park. Jeszcze długo po jej odejściu nie mogliśmy się uspokoić. Serce bilo mi jak oszalałe, a przed oczyma miałem wciąż jej twarz. Tak znajomą, choć jakby inną. Twarz mojej zmarłej ukochanej. Twarz Leny.
__________________________________
Postanowiłam cos wreszcie dodać, żeby nie było, że zaniedbuję :3
Rozdział... taki sobie, chyba straciłam talent do pisania.
Ale ocenę pozostawiam wam :)
No i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :***
Dziekuję za 6000 wyświetleń!
Nie rozumiem czemu to czytacie wariatki jedne <3
Może właśnie dlatego tak bardzo was kocham :***
Rozdział dedykuję Alicee_ :***
Dziewczyno! Kompletnie zwariowałam na punkcie twojego opowiadania! <3 Piszesz genialnie ! I jesteś genialna! Oby tak dalej ;D Mam nadzieję, że rozdział już niedługo? ;) I jeszcze dziękuję, że komentujesz i że jesteś :** Kocham <3
PS. Może jakaś akcja na twitterze drogie #PolishTWFanmily ? ;)
Jak to czytalam serce bilo mi jak oszalale!!
OdpowiedzUsuńDodawaj szybko next!
Zajebisty rozdzial ciekawe co bedzie dalej.Jestem taka ciekawa ze ...
Po prostu dawaj szybciutko nexta!
A moze jutro cos dodasz?
o żesz w mordę... otatni akapit z otwartą mordą czytałam... o żesz ty!
OdpowiedzUsuńdawaj szybko dalej!