Śnieżek :)

środa, 27 czerwca 2012

Rozdział 11

Siedziałam w salonie nie wiedząc co z sobą począć. Czułam się trochę dziwnie w tej całej sytuacji. Podkurczyłam kolana i schowałam twarz w dłoniach. Z kuchni dobiegały do mnie głosy chłopców. Jay tłumaczył coś uporczywie calej reszcie. Nie wiem co. Nie przysłuchiwałam się. Było słychać również warki Tom'a.Potem wszystko ucichło. Podniosłam głowę. Wszedł Siva.
- Załatwione - powiedział bez nutki entuzjazmu w głosie. Zrobiłam mu miejsce obok siebie na kanapie. Przypomniał mi się serial mojej babci. W którymś z odcinków główna bohaterka poszła usunąć ciążę. Na korytarzu czekał jej kochanek. " Załatwione  " powiedział do niego lekarz po zabiegu. Powiedzial to tak samo jak Seev.
- Wszyscy... chcielibyśmy cię przeprosić. Głupio wyszło z tym artykułem w gazecie. Miejmy nadzieję, że sztuczka Jay'a podziała.
- No co ty Seev ! - złapałam go za kościste ramię - Nie macie mnie za co przepraszać! To nie wasza wina !
- Po części tak. Powinniśmy byli wcześniej ujawnić cię jako kuzynkę Tom'a. Sam nie wiem po co tak długo zwlekaliśmy... - powiedzial.
- Nie widzę w was żadnej winy. Jeśli to , co się stało ma być czyjąś winą , to tylko i wyłącznie moją. To ja sprowadzam na was kłopoty. Mam tylko nadzieję, że mi wybaczycie.
- Nawet tak nie myśl! - Seev mnie przytulił - To nie twoja wina! To nasza...
- Błagam cię tylko mi nie mów, że to wasza wina! Nie zniosę tego - przerwałam mu. Siva odsunął się odemnie na długość łokcia.
- To co kompromis? - spytał z błyskiem w ciemnych oczach - Załóżmy, że to nie była niczyja wina ok ?
- Zgoda! - podałam mu rękę - Niczyja! - uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco. Wtedy wszedl Tom. Był wyraźnie zdenerwowany. Albo smutny. Usiadł na pufie przy telewizorze i prawą ręką potargał sobie włosy. Seev i ja zamilkliśmy. Tom głośno wypuścil powietrze i schował twarz w dłoniach. Po chwili odezwał się.
- Przepraszam cię Leno. Bardzo cię przepraszam - błyskawicznie znalazłam się obok niego. Uniósł głowę. Przytuliłam się do niego, po czym uklękłam z jego prawej strony.
- Nie masz mnie za co przepraszać Tommy - starałam się to powiedzieć w miarę radośnie, ale myślę, że mi się to nie udało - To nie jest niczyja wina! - na widok miny Tom'a , łzy zaczęły mi spływać po policzkach - Tom proszę... - rozbeczałam się na dobre. Siedziałam na podlodze i płakałam chowając twarz w dłoniach. Teraz to Tom mnie przytulał. Trzymał mnie w ramionach. Musiałam tam beczeć jak głupia, bo kiedy podniosłam głowę, zobaczyłam wszystkich chłopaków z TW stojących nade mną. Starali się mnie pocieszyć.
- Ja tylko nie chcę, żeby ktokolwiek z was czuł się winny - wyjaśniłam - To niczyja wina rozumiesz? - z tym pytaniem zwróciłam się do Tom'a. Złapałam go za twarz , tak aby móc spojrzeć mu w oczy - Nie twoja wina - pocalowałam go w czubek nosa, po czym pogłaskałam go po głowie. W  zamian bardzo mocno mnie przytulił.
- Ja po prostu bardzo się o ciebie martwię - powiedział to wciąż mnie przytulając - Nie chcę, żebyś cierpiała.
- Więc nie obarczaj się poczuciem winy - odsunął się ode mnie - Proszę cię Tom!
- Postaram się - uśmiechnął się. Max wyszedł do kuchni.
- Kupili to! - krzyknął. Kamień spadl mi z serca. Nathan wydał z siebie coś w stylu " Uff...." . Całe spięcie gdzieś uleciało. Dwa slowa wypowiedziane przez Max'a były jak zbawienie dla duszy.
- Ach, te moje genialne pomysły ... - Jay ustawil się dumnie jak paw. Pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję - szepnęłam mu do ucha. Nathan zaczął kaszleć. Jay delikatnie objął mnie w tali i niezwykle długo calował mnie w policzek.
- Nie ma za co - usmiechnął się. Delikatnie błądził dłońmi po moich plecach. Nathan znowu zakaszlał. Jay przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Wyglądało to tak, jakby chciał mnię pocałować. Wystraszyłam się. Lubiłam Jay'a, ale nie aż na tyle. Próbując jakoś wykaraskać się z tej niezręcznej sytuacji, zarzuciłam mu ręce na szyję w taki sposób, że nie mógł sięgnąć mojej twarzy. Trochę się zdziwił moją reakcją, ale najważniejsze, że odwzajemnił mój uścisk. Po chwili odsunełam się od niego i czym prędzej uciekłam do Nathana stojącego przy oknie. Tom i Jay zaciekle o czymś dyskutowali.
- No i wszystko się jakoś ułożyło - powiedziałam do Natha , wgapiającego się w jakiś punkt za oknem. Nie spojrzał na mnie. Nawet się nie poruszył. Miał zaciśnięte szczęki.
- Przepraszam , że cię w to wciągnąłem - wciąz stal w takiej samej pozie. Przekręciłam oczami.
- Przestańcie wy mnie wszyscy ciągle przepraszać! - wypowiedziałam to zdanie śmiejąc się, ale to na niego nie podziałało. Był jak skała. Zaniepokoiłam się.
- Coś się... stało? - spytałam. Przynajmniej tyle z tego dobrego, że na mnie spojrzał, ale zrobił to w taki sposób, jakby chcial krzyknąć : "Ty się naprawdę nie domyślasz?!" . Ciarki przeszyły całe moje ciało. Mimo to uśmiechnęłam się do niego promiennie. Bez słowa przyblizyłam się do niego i niewiele się zastanawiając, szybko cmoknęłam go w usta.
______________________________
Rozdział trochę dłuższy dzisiaj. Czy taka długość cię zadowala Oliwio ? :D

2 komentarze:

  1. hmmmm.. czekaj... łącze wątki xD
    Nie no myślę, że taka długość mi odpowiada :D
    A co do treści rozdziału.. CO ten Jay sobie myśli?? :D Biedny Nathulek :( Tak się zamartwia..:( Pisz szybko następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O.O Co Jay wyprawia?! Żeby się tak miziać do Leny? Ja mu dam! Aż mi się żal Nathana zrobiło ;( Ale końcówka i tak wymiata :D

    OdpowiedzUsuń