Śnieżek :)

sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział 13

* Z perspektywy Leny *
Nie bardzo rozumiałam, co oznaczało to "przygotuj się". Siedziałam na krzesle i cala się trzęsłam, choć nie mam pojęcia z jakiego powodu. Ze zlości czy bardziej z niedowierzania, że Tom tak się zachował? Chciało mi się płakać, ale wiedziałam , że nie mogę. Leno, musisz być silna. Ja naprawdę nie wiem, jak on mógł to zrobić? Nie, to musi być sen. Tom by się tak nie zachował. Nie powiedziałby tego , co powiedziała jego nieudolna kopia. Nie sprowokował by mnie. Zacisnęłam szczęki, żeby się nie rozpłakać. Leno, musisz być silna. Muszę się jakoś ogarnąć. Zaczęłam chodzić po pokoju w tę i z powrotem. Po niedługim czasie zatrzymałam się przed lustrem. Tom'owi zapewne chodziło to, że nie wyglądam tak, jak trzeba. Kiecki nie założę, o nie! Pukanie do drzwi. Weszła Michaelle.
- Gotowa? - spytała. Sama była ubrana bardzo szykownie. Miała ubraną ciemnozieloną sukienkę do kolan z odkrytymi ramionami i wysokie byty na koturnie w odcieniu czerni. Jej długie, ciemne włosy były rozpuszczone i lekko opadały na gołe ramiona. Wyglądała po prostu ślicznie.
- Jak widać - rzuciłam i znowu zaczęłam przeglądać się w lustrze - Powiedz mi Chell, dlaczego jesteś ubrana dzisiaj tak jakoś bardzo... - szukałam odpowiedniego slowa - ...elegancko? - Zaśmiała się.
- Pewnie nikt ci nie powiedział co? - uśmiechnęła się do mnie.
- O czym? - próbowałam ukryć zdziwienie. Dziewczyna podeszła do mnie i złapała mnie za ramię.
- Mark i Damien są u nas dosyć, no nie ukrywajmy tego, rzadkimi gośćmi. Pochodzą z bogatej rodziny. Zawsze wyglądają tak jak trzeba, a my nie chcemy wyglądać przy nich jak ludzie, ktorzy nie potrafią się ubrać - znowu się zaśmiała.
- Wyglądasz naprawdę ślicznie. Nikt nie pomyśli, że nie potrafisz się ubrać - uśmiechnęłam się do niej. Zaśmiała się.
- Max mówi, że trochę przesadziłam - podeszła do mojej szafy z ubraniami.
- Jest zazdrosny - podsumowałam i podeszłam do Michaelle.
- Już wiesz w co chcesz się ubrać? - spytała mnie. Przecząco pokręciłam głową. Później wraz z dziewczyną Max'a wybrałam sobie czarne rurki, do tego srebrną tunikę ze świecącym napisem "SPARKLE" a do tego srebrne baleriny. Nie chciało mi się zbytnio "stroić" więc wymalowałam tylko usta błyszczykiem i wytuszowałam rzęsy czarnym tuszem. Włosy rozpuściłam i spryskałam się odrobiną wody toaletowej "Puma". Potem poszłam pomóc dziewczynom w przygotowywaniu kolacji.
- A widzisz! Mialam przeczucie, żeby kupić więcej jedzenia! - powiedziała Nareesha do Sivy, który właśnie przechodził obok.
- Jesteś cudowna - pocałował ją czule i zaczął otwierać wino. Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się pod nosem. Tworzyli taką cudowną parę! Siva przy Nareeshy wyraźnie promieniał. Ciekawe czy Nareesha też miała problemy z fankami Sivy... Potrząsnęłam glową chcąc odpędzić takie myśli. Co ja sobie wogóle wyobrażam! Ja i Nath to zupelnie co innego niż Seev i Nareesha. My jesteśmy TYLKO przyjaciółmi. Jaka ja jestem głupia! Sama spowodowałam, ty swoim nieszczęsnym pocałunkiem, takie myśli w mojej głowie. Obawiałam się, że zaczęlam darzyć Natha czymś znacznie większym niż przyjaźń, a nie chciałam tego. Potem musiałabym wyjechać do domu i zostalibyśmy rozłączeni. A związek na odległość w moim przekonaniu nie miał sensu. Stop! Wmawiasz to sobie! Wcale go nie kochasz! Wszystko przez ten glupi pocałunek! Co ci odwaliło?! W ostatniej chwili złapałam szklankę, która wypadła mi z ręki.
- Wszystko w porządku? - spytał mnie Max.
- Tak. Po prostu trochę się zamyśliłam - odpowiedziałam mu i próbowałam zdobyć się na uśmiech - O której powinni być nasi goście? - zmieniłam temat.
- Zaraz powinni być - poinformowała mnie Nareesha. Wszystko było już gotowe. Mieszkanie wysprzątane, stół nakryty. Brakowało tylko... Dzwonek do drzwi.
- Otworzę! - krzyknął Jay i pognał w stronę drzwi. Nathan stanął obok mnie i puścił do mnie oko. Kolana mi się ugięły, ale starałam się stać jak żołnierz na warcie. Serce też, jak na złość, zaczęło bić w jakimś niezrozumiałym , wariackim tempie. Weszli goście. Jako, że stałam na końcu "kolejki", jakiś mężczyzna podszedł do mnie najpóźniej.
- Mark - przedstawił się i ucalował moją dłoń. Za chwile podszedł do mnie młodszy chłopak, ten 18-latek, o którym mowił Tom. Był wysoki, ale nie tak jak Nathan, miał brązowe włosy i niebiesko - szare oczy. Nie tak ładne jak oczy Nathana, ale nie najgorsze. Matko! Dlaczego ja go wogóle porównuję z Nathem !? Zachowywałam się jak maniaczka! Głos tego chłopaka przerwał moje mysli.
- Damien - ucałował moją dłoń. Jego głos nie byl tak melodyjny jak u ... No jak u niektórych. Znowu skarciłam siebie za to porównanie.
- Lena - starałam się uśmiechnąć, ale myśli o tym, że jestem Nathanoholikiem jakoś mnie dobijały. Damien i ja patrzeliśmy sobie w oczy.
- No to może usiądźmy - zaproponował Seev i wskazał dłonią na uszykowany stół. Bez słowa odeszłam od mojego nowego "kolegi" i usiadłam na krześle. Prawie nie zauważyłam, że Nathan zajął miejsce po mojej prawej stronie, a Damien centralnie na przeciwko mnie. Z mojej lewej strony siedział Max. Natłok dzisiejszych wydarzeń, sprawił, że zaczęłam robić się senna. Dobrze, że przy stole było głośno, bo niewątpliwie bym zasnęła. Chcialam przetrzeć zmęczone oczy, ale przypomniało mi się, że mam tusz na rzęsach. Rozmowy przy stole trwały w nieskończoność. Zjadłam swoją porcję i starałam się zachowywać tak jak trzeba i nie ziewać, ( już nie wspomnę o tym, zeby nie usnąć ) tylko okazać zainteresowanie rozmową. Jako, że slabo mi to wychodziło i tylko ja i Damien nic nie mówiliśmy , postanowiłam napić się odrobiny wina. Damien bez ustanku się na mnie patrzył. Było mi jakos glupio z tego powodu, czułam się zawstydzona. Jeszcze tylko trochę! Wytrzymasz! Przeciez nie będą tu siedzieć w nieskończoność! Moje marzenie wreszcie nadeszło - goście zapewnili, że muszą już wracać, podziękowali za mile spędzony wieczór i udali się w stronę wyjścia. Poszłam za nimi, tak jak reszta towarzystwa. Pożegnanie było krótkie.
- Zobaczymy się jeszcze prawda? - spytał mnie Damien cicho.
- Na pewno - odpowiedzialam bez przekonania. Marzylam już tylko o tym, żeby pójść do łóżka i zasnąć.
- Trzymam cię za słowo - ucałowal mnie w dłoń, puścił do mnie oko i włożył mi w dłoń karteczkę z jego numerem telefonu. Goście wyszli , a chłopcy i ich dziewczyny udali się spać. Kiedy byłam już prawie z w swoim pokoju, zatrzymał mnie Nathan. Odwrociłam się do niego. Niespodziewanie mnie pocalował - tak jak ja jego przy oknie, tylko znacznie dlużej. Potem odszedł bez słowa. Weszłam więc do pokoju i padłam na łóżko. Dopiero wtedy zorientowalam się, że Nathan podczas pocalunku, wyrwał mi kartkę od Damiena z rąk. Uśmiechnęłam się lekko nie wiadomo czemu ( to znaczy wiedziałam czemu, ale nie chcialam dopuścić do siebie tej myśli ) i zanim się spostrzegłam - spalam w najlepsze.
____________________________________________
Ale się rozpisałam! Dwa rozdziały w jeden dzień ! xd Atak weny , ale zobaczymy na jak długo ;-) A to wszystko dzięki wam - Rika, OliviaKlaudia i karolina15 ! :) Kocham <33


2 komentarze:

  1. Atak weny , o tak żebyś miała więcej takich napadów :)
    Rozdział świetny , hmmm ciekawe czy będzie jeszzce Damien......
    OOOOOOOOOO ja też Cię kocham
    i kocham tego bloga <3
    daj next!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. mmm czyżby Nathanek był zazdrosny? :D
    Rozdział świetny <3 Kocham <33333

    OdpowiedzUsuń