Śnieżek :)

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 2

Obudziłam się chwilę przed wylądowaniem. Nawet nie wiem jak udało mi się zasnąć. Poprawiłam włosy i wyciągnęłam się na siedzeniu. Tyle bym dała , żeby sobie jeszcze pospać... Wcześniej całymi dniami drzemałam. Cóż, muszę się przyzwyczaić do nowego stanu rzeczy. Być może mój kuzyn i jego kumple , będą tak hałaśliwi i nieogarnięci ( wcale bym się nie zdziwiła ), że nie pozwolą mi spać nawet w nocy. Jednak z drugiej strony moja rodzina musi bardzo ufać mojemu kuzynowi , skoro nieformalnie mu mnie powierza. Kurde, przecież ja nawet nie znam jego imienia! O nazwisku nie wspominając. Nawet nie wiem czemu wcześniej mnie to nie zainteresowało. Zdałam sobie sprawę z tego , jak przez ostatnie dni byłam zamknięta na świat. Ktoś mi na pewno mówił jego imię. Tylko jakie ono było... Próbowałam sobie przypomnieć, ale nic nie wymysliłam. Samolot zaczął lądować. Odruchowo bardziej wcisnęłam się w siedzenie. Zawsze bałam się latania. Czułam się tak, jakbym budziła się z jakiegoś długiego transu. Zaczynałam czuć na nowo. A raczej tak, jak czułam zanim zakochałam się w NIM. Pierwsi pasażerowie zaczęli wysiadać. Po chwili zrobiłam to samo. Z dwiema naprawdę dużymi walizkami na kółkach , pomaszerowałam w stronę holu. Odczuwałam lekką tremę. Tremę przed światem. Nowym bądź co bądź. Stanęłam jak wryta. Jeszcze masz czas na ucieczkę , pomyślałam. Bałam się. Kurde balam się jak cholera! Powoli ruszyłam. Zaczęłam rozglądać się , za kartką z napisem "Lena Tarecka" . Choć szukałam i rozglądałam się jak glupia nikogo nie zauważyłam. A może mój kuzyn mnie zostawił? Odechciało mu się bawić się w nianię? Wzięłam głęboki oddech. Panikuję. A nie mogę panikować. Muszę być silna i dzielna. Przeszłam jeszcze kawalek. I znalazłam. "Lena Tarecka" pisało na żółto-miodowej kartce. Spojrzałam wyżej na twarz mojego kuzyna i doznałam szoku. Już wiem jak miał na imię. Tom. Thomas Anthony Parker precyzując. Czułam się jak w jednym z tych głupich telewizyjnych show , gdzie wyskakują roześmiani ludzie krzycząc: "Mamy Cię!". Czekalam aż ktos tak krzyknie , ale się zawiodłam. Ciągle stałam jak glupia i nie wiedzialam czy to się dzieje naprawdę. Na szczęście Tom podszedł do mnie.
- Lena to ty? Strasznie wyrosłaś... - jego głos przyprawiał mnie o ciarki.
- Ale.. to...to jest chyba jakaś... pomyłka - wyjakałam. Ale wiedziałam , że nie ma mowy o żadnej pomyłce. Kurde frak Tom Parker był moim kuzynem !! Usmiechnąl się do mnie powalająco.
- Raczej nie. Nie wątpliwie jesteś osobą której szukam - usmiechnęłam się. A nie robiłam tego od bardzo dawna! - Ale nie spodziewałem się, że będziesz aż taka dojrzala. Poważnie ! Wygladasz świetnie.
Zaczełam płakać i śmiać się równocześnie.
- O matko! Ja nie mogę w to uwierzyć! - Tom na te słowa poklepał mnie po ramieniu.
- To lepiej uwierz - usmiechnął się i wziął ode mnie walizki - Bo zaraz czeka cię spotkanie z chłopakami z zespołu.
Wyszczerzyłam oczy ze zdumienia. Czyli to są ci kumple z którymi mieszka mój kuzyn! Aaaaa! Narodziłam się na nowo. Doslownie. Nie pamietam kiedy ostatni raz tak się czułam. Babcia była by ze mnie dumna. I wiem co by powiedziała : " To Anglia tak na nią działa! Urodzona angielka nie ma co! Moja krew!". Uśmiechnęłam się sama do siebie. Szczęście sobie o mnie przypomniało. Najwyższa pora. Wsiadłam do auta Toma i zapięłam pasy. Po chwili mój kuzyn dołączył do mnie i włączył silnik.
- No to ruszamy! - zawołał entuzjastycznie - Przygotuj się na jazdę ekstremalną! Aha! I pamietaj ! Kiedy Max powie Ci, że jeździ samochodem lepiej ode mnie , nie wierz mu. To kłamca! - zrobił coś w stylu "brumbrum" i ruszylismy. Mimo wszystko rozesmiałam się. Tom zachowywal się jak duże dziecko. Dokładnie tak , jak go sobie wyobrażałam. Radosna jak mało kiedy , zaczęłam podziwiać piękne paronamy Londynu, czekając ze zniecierpliwieniem, kiedy podjedziemy pod dom TW i będę mogla poznać chlopaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz